poniedziałek, 23 listopada 2009

a little bit of this, a little bit of that.


Jezus Maryjo Józefie Święty(moja babcia tak mówi. naprawdę.) ile to się trzeba namęczyć, żeby sobie samej zrobić zdjęcia, na których widać trochę więcej niż kawałek od szyi do bioder! Tłem znowu przeelegancki internacki pokój(jakie toto nieestetyczne), fotografem znowu ja/samowyzwalacz. Jakość cudowna par excellence.
Dzisiejszego OUTFITU(jak to światowo brzmi) główną częścią jest spódniczka. Owa właśnie kwiatowa, którą tak nieporadnie prezentuję na zdjęciu pierwszym. Kosztowała 4 złote, a jej pierwotna długość była do połowy łydki, więc starczyło jeszcze na torbę :) Którą najpewniej zaprezentuje niedługo, bo to moja pierwsza handmade ecobag. Rajstopy pochodzą z Calzedonii, długo takich szukałam. Jak na zwykłe były dość drogie, więc mam nadzieję, że utrzymają się trochę(zazwyczaj drą mi się po pierwszym, góra drugim założeniu). Co do dodatków: naszyjnik bliżej można zobaczyć tu, a zegarek tu. Więc bilans:
spódniczka - sh
bluzka - house
rajstopy - Calzedonia
buty - Deichmann
wisiorek - H&M
zegarek - babci(nie działa co prawda, więc pełni funkcję dekoracyjną)


A i jeszcze słówko o zimie. A więc(niezaczynasięzdaniaodawięc - właściwie POURQUOI?) ja nie uznaję mody zimowej. Jestem stworzeniem ciepłolubnym i dla mnie ciepełko owe jest właśnie najistotniejsze, toteż buty płaskie, wysokie i ocieplane, grube rękawiczki, płaszcze i szaliki. Czapek nigdy nie lubiłam, ale mój pogląd zmienił się trochę przy ostatniej wizycie w H&M. Otóż znalazłam taką zupełnie słodką, którą dwa lata temu bezlitośnie bym wyśmiała, a teraz kupiłam :) cóż, times are changing. Czapeczka tu:

1 komentarz: